DZIEŃ PRZEDSIĘBIORCZOŚCI edycja 2009r.
Fotoreportaże:
Galeria
Wspomnienia uczniów:
Zuzanna Paszun
…Dzień Przedsiębiorczości 2 kwietnia 2009 roku… Po raz kolejny stało przede mną wyzwanie do jakiej placówki pojechać. Wybrałam Dom Pomocy Społecznej w Lęborku..
Zastanawiałam się czy to był dobry pomysł, aby spędzić ten dzień wśród ludzi, którzy z pozoru są w stanie zawieszenia, o których bardzo często zapomina własna rodzina? Z perspektywy czasu uważam, że tak. Może wydawać się to dziwne, ale kiedy słyszymy słowo przedsiębiorczość, automatycznie kojarzy się ono z zagospodarowaniem czegoś by mieć jak największy zysk. Ja chciałam odejść od tego stereotypu, chcąc udowodnić, że opieka nad innymi, zwykła rozmowa, może być lepsza inwestycją niż tylko pomnażanie pieniędzy.
Jadąc do Lęborka wiedziałam, iż będę mogła przeprowadzić krótkie zajęcia muzyczne, tak więc przygotowałam się i zabrałam ze sobą gitarę. W trakcie muzycznych popisów trwały zajęcia plastyczne, podczas których mieszkańcy ośrodka wykonywali różne prace. Niekiedy efekt końcowy był zdumiewający. Byłam zdumiona patrząc na prace wykonane z tysięcy zapałek, kartonu i sklejki, przekształcone w makiety domów lub obrazy zrobione techniką kolażu. Na moich oczach wyłaniały się nie tylko wspaniałe dzieła, ale również determinacja tych, którzy je wykonywali.
Dzień 2 kwietnia 2009 roku, był dla mnie czymś więcej niż drugim Dniem Przedsiębiorczości w życiu. Był to czas, w którym ponownie musiałam przełamać swój lęk i obawy przed miejscem, w którym miałam się znaleźć. Gdybym miała jeszcze raz wybrać placówkę, w której miałabym spędzić ten dzień, nie zmieniłabym swojej decyzji. Naprawdę warto dać z siebie coś więcej niż tylko dobrze wykonaną pracę, warto uczynić uśmiech na czyjeś twarzy. Kiedy zbierałam się do wyjścia usłyszałam pytanie czy przyjdzie do nas pani jutro?. Niestety nie mogłam udzielić twierdzącej odpowiedzi, ale bardzo chciałabym tam jeszcze wrócić.
Dagmara Rudnik
Dzień Przedsiębiorczości 2009 spędziłam w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej na stanowisku referenta ds. świadczeń rodzinnych. Opiekunem była dla mnie moja mama i dzięki temu mniej się stresowałam. Kiedy pracownicy przyjęli mnie życzliwie i z uśmiechem, stres zupełnie zniknął. Na początku mama pokazała mi wnioski, które wydawane są petentom, program na którym pracują oraz mnóstwo innych różnych ciekawych i mniej ciekawych dokumentów. Szczerze mówiąc było to dla mnie trochę zawiłe i skomplikowane. Później przyszedł czas na obsłużenie petentów. Jednak nie za bardzo mogłam się tym zająć, bo nie znam przepisów. Dla niektórych petentów wypełnianie wniosków jest bardzo trudne. Niektórzy z nich mają problem z pisaniem, a co tu mówić o wypełnianiu wielu skomplikowanych rubryk.
Dzień Przedsiębiorczości uważam za udany. Praca na tym stanowisku nie jest pracą czysto biurową. Potrzeba do niej dużo cierpliwości, wyrozumiałości a także uśmiechu. Należy pomagać tym ludziom nie tylko w wypełnianiu wniosków, ale udzielać także rad dotyczących życia codziennego.
Maciej Maścianica
Elegancja Brytania, czyli co słychać w wyspiarskiej motoryzacji...?
Specjalnie przekręciłem znane powiedzenie, bo nie na miejscu byłoby mówienie, że Jaguar i Land Rover to marki francuskie. Są to symbole brytyjskiej
motoryzacji, które - jak na złość - nie są zbyt popularne.
Stanowisko szefa sprzedaży tak luksusowych marek, jakimi są Jaguar i Land Rover, zobowiązuje.
Wobec czego wita nas wysoka i elegancka pani Małgorzata. I tu widać kolejne wpływy brytyjskie - Anglia z natury kojarzy się z wyrafinowaniem i szykiem.
Widać to nie tylko po pracownikach - sam salon jest niesamowicie szykowny. Nawet najdrobniejsze elementy wystroju wnętrza są dobrane z najwyższą precyzją.
Samochody stoją ustawione jak od linijki - wszystkie idealnie lśniące i pachnące.
Obcowanie z pojazdami wartymi grubo ponad pół miliona złotych robi ogromne wrażenie. Większość ludzi ma szansę obejrzenia ich tylko przez ekran telewizora
lub przez szybę własnego samochodu, kiedy to np. sportowy model XKR wyprzedza ich z prędkością błyskawicy.
Ja miałem to szczęście, i mogłem zasiąść za kierownicą takiego demona prędkości. Mimo że samochód cały czas stał w miejscu, czułem się władcą szos. Czułem
się kimś, kto śpi na materacu wypchanym pieniędzmi, i dla którego zapłacić siedemset tysięcy złotych za środek transportu to jak kupno paczki zapałek...
Co innego wizyta na tylnej kanapie nowiutkiego modelu XF. Tam czujesz się nie jak władca szos, ale jak władca świata. Jesteś prezesem, szefem, prezydentem.
Tam już nie śpisz na pieniądzach.
Tam wycierasz nimi rozlaną kawę!
Jaguar w salonie tradycyjnie jest po lewej stronie. Jest to przyjęte w firmie od lat, i nikt nie ma prawa tego zmieniać.
Krótki spacer na prawo, i już stoimy twarzą w twarz z największymi twardzielami. Z niezmąconym spokojem wpatruje się we mnie kilka monumentalnych Land
Roverów. Ich ogromna sylwetka powala na kolana, a mi zdaje się że jestem kilka razy mniejszy niż w rzeczywistości.
Początkowo strach dotknąć takiego potwora. Wydaje się, że zaraz ugryzie albo rozdepcze swoimi wielkimi, masywnymi oponami.
Pierwsza wizyta - w najmniejszym modelu Land Rovera, Freelanderze drugiej generacji. Samochód raczej przeciętny, chociaż jak na najuboższy model firmy,
jego cena wcale nie jest niska. Wnętrze raczej zwyczajne, chociaż pozycja za kierownicą robi wrażenie.
Krótka wizyta we wnętrzu Freelandera dobiegła końca. Rozglądam się po terenowej części salonu, i mój wzrok pada na wielkiego, czarnego Range Rovera HSE. Z
nogami jak galareta podchodzę do błyszczącego, jeżdżącego mastodonta. Drżącą ręką otwieram drzwi do skórzanego raju. Wnętrze - całe w czerni i drewnie.
Siadam w fotelu kierowcy i czuję, jak z każdej strony otulają mnie delikatne, skórzane obicia. Palcami przejeżdżam po idealnie gładkich, chromowanych
wykończeniach i drewnianych panelach wnętrza. Wszystko to powoduje istną burzę zmysłów.
Odurzony zapachem skór, dosłownie wypadam z wnętrza tego stalowego potwora i trafiam wprost na jego brata, wersję Sport. Piękny, czerwony kolor aż
zaprasza.
Wnętrze - w odróżnieniu od zwykłego Range Rovera, jest aż do bólu usportowione. Kubełkowe
fotele, cała masa aluminium (słowo daje, tyle metalu nie widziałem nawet na koncercie TSA!), skóra, skóra i jeszcze raz skóra. Cudowny system audio, który
wypróbowałem na wszystkie możliwe sposoby, i złośliwe mapy GPS, które w dość niesympatyczny sposób dały mi do zrozumienia, że nie chcą działać.
A teraz czas na finał... Land Rover Discovery III.
To nie jest samochód. To mieszkanie na kołach. Nie, źle. To cała kamienica! Stojąc z boku tego auta, nie widziałem co jest po drugiej stronie. Prześwit
wynosi... a czy to ważne ile wynosi?
Najważniejsze że zmieści się pod nim Katedra Notre Dame i zostanie jeszcze miejsce.
W środku - miejsca więcej niż na Stadione Tysiąclecia. Nawet w trzecim rzędzie siedzeń, który - wg ogółu - przeznaczony jest tylko dla dzieci, i to bardzo
niewielkich rozmiarów, spokojnie mogą jechać dwie dorosłe osoby. Ale jeżeli to dwie sztuki Mariusza Pudzianowskiego, to niestety odpada...
Czy chciałbym pracować w takim salonie? Oczywiście! Jest to niesamowite miejsce, wręcz magiczne. I praca wbrew pozorom wcale nie jest łatwa. Wymaga
ogromnych poświęceń - czasu, życia towarzyskiego, rodziny. W takiej pracy trzeba być dyspozycyjnym dwadzieścia cztery godziny na dobę. Siedem dni w
tygodniu. Trzysta sześćdziesiąt pięć dni w roku. Ale jaka z tego satysfakcja... Okazja do poznania niezwykłych ludzi, zobaczenia niezwykłych miejsc, a przy
okazji - można jeździć służbowym Jaguarem!
Dzień powoli dobiegał końca... zostałem poproszony o napisanie krótkiej recenzji marki Jaguar i Land Rover. Napisałem - i wbrew moim oczekiwaniom -
podobało się załodze salonu.
Czas do domu... pod Galerię Bałtycką zostaję odwieziony w królewskim stylu. Nowiutki, błyszczący Jaguar XF z 2009 roku. Za kierownicą prześliczna Monika,
która umie używać gazu w samochodzie. Wgnieciony w siedzenie miałem delikatny problem z wydostaniem się z samochodu. Ciężko jest wysiadać, kiedy ze
skórzanej tapicerki wystaje tylko twoja głowa...
Ostatni rzut oka na istny cud motoryzacji. Wkrótce potem giną mi z oczu przepiękne światła czarnego Jaguara...
Salon JLR Gdańsk Jaguar & Land Rover
Tomasz Dybczyński
Dnia 2 kwietnia udaliśmy się w drogę do Gdańska, do Akademii Medycznej w Gdańsku na Dzień Przedsiębiorczości. Zostaliśmy przyjęci ciepło przez sekretariat akademii, a następnie po pewnym czasie oczekiwań zostaliśmy przeznaczeni pani doktor, z którą spędziliśmy godzinę poznając oddziały szpitala oraz funkcje poszczególnych stanowisk. Jako uczestnik tego dnia byłem w pełni usatysfakcjonowany. Niestety ze względów bezpieczeństwa oraz braku specjalnego ubioru nie mieliśmy możliwości uczestnictwa w zabiegach i operacjach. Trochę czułem się jednak jako turysta zwiedzający szpital a nie uczestnik DP.
Moim zdaniem nie zostaliśmy w pełni profesjonalnie przyjęci jako kandydaci na stanowiska, zainteresowani oraz chcący w przyszłości wiązać swoją przyszłość z tym szpitalem. Tak czy inaczej jestem zadowolony, że mogłem w takim dniu uczestniczyć, oraz że miałem możliwość zobaczenia jak wygląda Akademia Medyczna ze strony administracyjnej.
OPINIE KONSULTANTÓW
Iwona Targosz Salon Ślubny IZET Kołobrzeg
Sądzę, że pomysł na Dzień Przedsiębiorczości jest jak najbardziej trafiony. Dużo zależy od przychylności nas, pracodawców.
Myślę, że podchodząc z powagą do tematu damy możliwość wyboru określonego kierunku kształcenia młodym ludziom. Damy im możliwość wcześniejszego poznania
różnorodnych zawodów już przed rozpoczęciem studiów, a nie odwrotnie. Decydując się na określony kierunek kształcenia już mniej więcej będą coś wiedzieć,
co będzie ich czekało po skończeniu studiów, czego mogą się spodziewać w pracach, które będą wykonywać. Dobrze byłoby stworzyć im możliwość praktyk w
wakacje, pogłębiających wiedzę o danym zawodzie. Niestety przez 1 dzień możemy zachwycić lub zniechęcić młodych ludzi, natomiast dłuższa obecność daje im
większe możliwości.
Tomasz Rogula, TR STUDIO Warszawa
Sama idea Dnia Przedsiębiorczości jest bardzo dobra. Mnie i wielu moim znajomym w wieku obecnej młodzieży marzyło się by móc zobaczyć pracę dorosłych. Popieram tę ideę jak i całą akcję na 100 %. Nie mam też żadnych innych sugestii. A swoją drogą dobrze było widzieć takich zainteresowanych i pełnych pasji młodych ludzi.
Małgorzata Dorodzińska, Szef Sprzedaży JLR Gdańsk Sp. z o.o.
My jako Firma JLR Gdańsk również bardzo dziękujemy za zaproszenie do udziału w Państwa programie "Dzień Przedsiębiorczości". Mam nadzieję, że podobało się młodym ludziom u nas a, przybliżenie naszej pracy pokieruje ich życie dalej. Jeśli nie jako doradcy handlowi klienta to jako dziennikarze motoryzacyjni. A nie ukrywam, że mają dużo świeżego spojrzenia. Napisali nam na koniec swojej wizyty krótki opis charakteryzujący markę Jaguar i Land Rover, którą pozwoliłam sobie przesłać do biura projektantów w Anglii, gdzie mamy zaprzyjaźnionego Polaka. Bardzo im się spodobał ten opis! Bo jak powiedzieli to, bardzo Ciekawe spojrzenie na markę''. Popieramy takie działania mające na celu wprowadzanie młodych ludzi w ten duży, zawiły świat, a czasem tylko pięknie wyglądające stanowiska pracy. Takie spojrzenie od wewnątrz pozwoli im utwierdzić się w obranej drodze a innym - właściwą drogę znaleźć. Najważniejsze aby raz obrana droga była pełna wyzwań, satysfakcji, pasji, uśmiechu na co dzień a wtedy nic nie stanie na przeszkodzie do wyznaczonych celów. I tak zgodnie z naszym mottem jaki wytycza Land Rover, "GO BEYOND" (SIEGAJ DALEJ) i oto chodzi.